sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 9

"Umyłam zęby i wróciłam do pokoju. Złapałam do jednej ręki torebkę a drugą złapałam Jasia. Zeszliśmy na dół, zapytaliśmy cioci czy nie wybierze się z nami ona zgodziła się więc wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Gdy byliśmy już na miejscu a mianowicie w McDonaldzie zamówiliśmy jedzenie. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Gdy już zjedliśmy, wyszliśmy i znowu skierowaliśmy się do auta i kolejny dzień spędziliśmy na chodzeniu po sklepach."




Następnego dnia byłam bardzo zmęczona, ponieważ mądry Jaś o 20 zaproponował żebyśmy poszli do kina. Była z nami ciocia. Poszliśmy na "żona na niby" fajna komedia romantyczna. Wróciliśmy do domu o około 23. Byłam zmęczona więc bez namysłu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Wstałam o 12 słońce raziło mnie w oczy. Czułam się nie świeżo, bo wczoraj byłam tak zmęczona że nawet nie wstąpiłam do łazienki. Wstałam z łóżka rozciągnęłam się i powędrowałam do kuchni. Jestem strasznie głodna. Zrobiłam sobie tosty z podstawowymi składnikami czyli; masło, ser i szynka. Gdy zjadłam wróciłam do pokoju i wyjęłam z szafy czarne leginsy, fioletowy sweterek i uroczę buty. Komplet ten przedstawiał się w taki sposób:
Weszłam do toalety i wzięłam gorący długi prysznic. Relax podczas kąpieli przerwał mi telefon. Ktoś dzwonił. Oddzwonię jak się wykąpie. A jeśli to ważne? Wszytko jednak może poczekać. W końcu dźwięk ucichł. Po kąpieli od razu chwyciłam do ręki telefon żeby sprawdzić kto dzwonił. Ah! To Jaś ciekawe co chciał. Oddzwonię jak wyjdę z toalety. Stanęłam przed lusterkiem i wzięłam głęboki oddech. Umyłam zęby, rozpuściłam włosy i pomalowałam się; kreski eyelinerem i pomadka do ust. Gdy w końcu opuściłam łazienkę wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Jasia. Chce się dziś spotkać podobno jest koncert Rihanny w Warszawie i ma dwa bilety. Jaki on jest kochany! Uwielbiam Rihannę. Do Warszawy mam z 4 godziny drogi więc muszę się szybko zbierać. Umówiłam się z Jasiem że będę gotowa na 14 mam tylko 30 min ale to wystarczająco czasu jak dla mnie. Znowu się przebrałam w coś idealnie na koncert! Jak dla mnie oczywiście; 
Gdy już się ubrałam zrobiłam sobie zajebisty makijaż; 
Byłam już gotowa! Jasiu właśnie wjeżdżał na podjazd. Jego strój bardzo pasował do jego karnacji. Miał na dobie niebieską koszule, czarne dżinsy i trampki. Przez całą drogę nie odezwaliśmy się ani słowem bo czasem cisza bardziej zbliża niż słowa. Byłam głodna i zmęczona całą podróżą więc gdy podjechaliśmy zatankować samochód pobiegłam do sklepu i kupiłam 2 wody i 2 drożdżówki. W końcu dojechaliśmy na miejsce mieliśmy jeszcze około 20 minut stania w kolejce. Aż w końcu doczekaliśmy się! Stanęliśmy jak najbliżej sceny. Po koncercie Rihanna podpisywała koszulki i można było też zrobić sobie z nią zdjęcie. Udało się! TAAAK!! Mam zdjęcie z Rihanną! Spełnione Marzenie! 
 Potem chwilę spacerowaliśmy  i postanowiliśmy pojechać do jakiegoś hotelu i jutro wrócić do domu. Najpierw skoczyliśmy do Pizzerii by w końcu zjeść coś pożywniejszego. Zamówiliśmy dużą pizze i dwa napoje. Po zjedzeniu udaliśmy się do pokoju. Poszłam do łazienki by wziąć prysznic, po czym powędrowałam do swojego łóżka. Jasiu zrobiła te same czynności. Ten dzień był wspaniały! Nigdy  nie zapomnę! 
♥♥♥
Hejj Miśki małe ogłoszenia w następnym tygodniu nie będzie rozdziału ponieważ przyjeżdża kuzynka i nie będę miała dość czasu na napisanie rozdziału! Z góry przepraszam! :C 
Jeszcze jedno! Dziękuję za ponad 800 wyświetleń! Jesteście Najlepsi! ♥ 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 8

"Jaś podał mi pada i zaczęliśmy grać. Albo miałam dobry dzień albo serio umiem grać w coś takiego! Wygrywałam z Sebą 3-1!!! Ale czad!
-Dobra braciszku sprzątasz mi pokój przez nie jeden a dwa tygodnie!-Powiedziałam z entuzjazmem.
-Jasiu zagrasz ze mną-spytałam i zrobiłam błagającą minę.
-Dobrze! Ale bez zakładów bo jeszcze kicia przegram z tobą!- zaczęliśmy się śmiać. Gdy już tak graliśmy zaczęłam zastanawiać się gdzie znowu jest ciocia! Mama poszła do pracy, a ona tak w ogóle to jeszcze mnie nie przywitała. To jest też ciekawe czemu przyjechała sama bez wujka..?"



Po dłuższym czasie gry Jaś oznajmił że musi wracać do domu. Pożegnaliśmy go, poszłam do swojego pokoju i pomyślałam że coś poczynam. Wzięłam pierwszą lepszą książkę do ręki i zaczęłam czytać. Nawet nie wiem kiedy ale upłynęło już około 2 godziny momentalnie usłyszałam zamykające się drzwi. Pobiegłam na dół, to była ciocia przywitałam ją i poprosiłam by przeszła się ze mną na spacer. Mimo iż nie zbyt jej zaufam chciałam z nią porozmawiać. Zgodziła się na spacer więc pobiegłam na górę przebrałam się w coś świeżego i wyszliśmy. Gdy tak chadzaliśmy zaproponowałam byśmy usiadły na ławce, ponieważ szliśmy w kompletnej ciszy.
-Ciociu..-zaczęłam niepewnie.
-Tak kochanie?-spytała.
-Czemu nie przyjechałaś z wujkiem-wydusiłam z siebie.
-Długa historia-chrząknęła-na prawdę chcesz wiedzieć?
-Tak-odpowiedziałam zaciekawiona.
-A więc wujek mnie zostawił-zaczęła mówić- to smutne i wciąż nie wiem dlaczego. Może znalazł sobie młodszą? ładniejszą?- w tedy ciocia zaczęła szlochać a ja mocno się do niej przytuliłam. Łał, pierwszy raz ciocia zwierzyła mi się z czegoś takiego. Zaproponowałam lody na poprawę humoru, zgodziła się. Nie rozumiem czemu wujek to zrobił pamiętam czasy jak byłam mała jak razem ze mną puszczał latawiec, albo jak budowaliśmy wraz z ciocią domek na drzewie, to były czasy.. Po zjedzeniu lodów chodziliśmy jeszcze po różnych miejscach rozmawiając o wszystkim. Zauważyłam że zbliżyłam się z ciocią.
-Na ile chcesz u nas zostać- spytałam nagle.
-Do tą aż mnie nie wyrzucicie- zachichotała- nie chcę wam sprawiać kłopotu.
-Nie bój się nie sprawiasz.
Resztę dnia spędziliśmy na chodzeniu po sklepach nawet kupiliśmy sobie parę ładnych ubrań. Ten dzień był wspaniały. Gdy już wróciliśmy do domu weszłam do pokoju zabierając z niego piżamę powędrowałam do łazienki, wzięłam prysznic po nim zmyłam makijaż i wróciłam do pokoju rzucając się na łóżko. Pomyślałam że zadzwonię do Janka. Powiedziałam mu o dzisiejszym dniu, a on mi o swoim, gdy już skończyliśmy rozmawiać rozłączyłam się i zasnęłam. Śniło mi się że byłam zamknięta w jakimś małym białym pokoju, po chwili ściany zbliżały się do siebie i gdy już prawie zostałam przez nie zgnieciona, obudziłam się! Na progu mojego łóżka siedział Jasiek.
-Hej mała jak się spało?-zapytał.
-Dobrze, skąd się tu wziąłeś.
-Twoja ciotka mnie wpuściła-zachichotał. Przytuliłam go i zaczęłam opowiadać o moim dziwnym śnie.
-Czy to może coś oznaczać?-zapytałam
-Ale co?- spytał zdezorientowany Janek.
-No ten sen czyżby on miał dał mi jakiś znak że coś się stanie?
-Nie wiem, proszę nie myśl o tym.-powiedział-dobra zbieraj się!
-Ale po co?-podniosłam się z łóżka na równe nogi.
-Pojedziemy coś zjeść na miasto-oznajmił-Co ty na to?
-Jasne! Może we śniemy ze sobą ciocię poznasz ją?
-Ok, a teraz idź się zbierać, ja poczekam tu na ciebie!
Wyciągnęłam z szafy niebieski podkoszulek na ramiączkach z napisem "SWAG" do tego białe spodenki, było gorącą więc to idealny strój na miasto. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic po czym zrobiłam makijaż o taki:



















Umyłam zęby i wróciłam do pokoju. Złapałam do jednej ręki torebkę a drugą złapałam Jasia. Zeszliśmy na dół, zapytaliśmy cioci czy nie wybierze się z nami ona zgodziła się więc wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Gdy byliśmy już na miejscu a mianowicie w McDonaldzie zamówiliśmy jedzenie. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Gdy już zjedliśmy, wyszliśmy i znowu skierowaliśmy się do auta i kolejny dzień spędziliśmy na chodzeniu po sklepach.
♥♥♥
Cześć kochani! A więc to 8 rozdział jeszcze raz przepraszam że pojawił się tak późno ale miałam wycieczkę. Dziękuję za ponad 700 wyświetleń! ♥ Cieszę się że macie chęć czytać mojego bloga :) Pozdrawiam Was Cieplutko! ♥ 

niedziela, 21 czerwca 2015

Info1

A więc nie ma rozdziału ponieważ zapomniałam wam powiedzieć a byłam od 18-20 na wycieczce i nie było neta.

Jakieś zmiany:
-Rozdziały będą wychodzić 2 lub 1 w tygodniu,
-chyba tyle.

Dziś wieczór postaram się coś napisać ale mam dziś doła więc rozdział pojawi się niebawem 8).
Dziękuję za uwagę Kochani! :)

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 7

"Następnie robiliśmy sobie słodkie zdjęcia aż w końcu wróciliśmy spacerkiem do domu, wchodząc jeszcze przed tym do różnych sklepów. Weszliśmy do sklepu jubilerskiego, Jasiu złapał mnie za rękę i zapiął na niej złotą bransoletkę z napisem J+E w środku serca. Szczęśliwa z prezentu podskoczyłam przytulając i całując w policzek Jasia.."



No i w końcu doszliśmy do mojego domu. Musnęłam Jasia w policzek na pożegnanie i weszłam do domu. W salonie zauważyłam torby. Hmm czyżby ktoś tu przyjechał..? Wyszłam na górę i zapukałam w drzwi do pokoju brata.
-Wchodź!- krzyknął. Powolnym krokiem weszłam do środka.
-Co to za torby leżą na podłodze w salonie?
-Ciotka przyjechała-oznajmił.
-Która?
-Ciotka Magda-otworzyłam szeroko oczy. Nie będę kłamać nie lubię tej ciotki jest wredna i strasznie plotkuje- A gdzie będzie spać?
-Hmm-Seba zaczął myśleć-nie wiem pewnie na kanapie.
Wyszłam z jego i powędrowałam do swojego pokoju. Skoczyłam na łóżko sprawdzając telefon. Dostałam wiadomość od Jasia:

Hej Słonko! Tęsknie dobranoc :*

Było już późno więc zeszłam na dół coś przekąsić potem wziąć prysznic i iść spać. Dziwnym trafem mamy i ciotki jeszcze nie było w domu! Zadzwoniłam do mamy a ona oznajmiła mnie że jest z ciocią u koleżanki. Więc zjadłam jabłko umyłam się i poszłam spać. Wstałam rano.. znaczy już w południe bo o 13 godzinie. Spojrzałam na telefon, miałam 5 nieodebranych połączeń od kogo? A od Jaśka! Ciekawe po co dzwonił, jak się ogarnę to oddzwonię. Więc tak jak zawsze poszłam do toalety zrobiłam wszystko to co zawsze ale ubrałam się w błękitny podkoszulek z napisem "HELP" i czarne spodenki. Gdy schodziłam na dół usłyszałam męski śmiech. Więc jednak nie muszę oddzwaniać do Jasia. Grał na PS4 z Sebą w Fife! Haha, nawet dobrze im idzie. Podeszłam do Jaśka od tyłu i go mocno przytuliłam a on złożył pocałunek na moim policzku.
-Jesteście głodni?
-Nie!-odpowiedzieli równo.
-A może chcecie się czegoś napić?
-Chętnie!-powiedział Seba-Nalejesz nam po szklance soku. Podeszłam do lodówki wyciągnęłam sok i nalałam do trzech szklanek.-Możesz dorzucić po paru kostkach ludu!
-Spoko!-zachichotałam. Gdy wypełniłam swoje "zadanie" położyłam im szklanki na stoliku. 
-Mogę zagrać?-zapytałam zaciekawiona ich reakcją.
-A ty w ogóle umiesz grać?-Zapytał z ironią Sebastian.
-Umiem!-odpowiedziałam.
-Do zaczynaj! Zagramy razem ten kto przegra sprząta pokój wygranego przez tydzień!-powiedział przez śmiech Seba. Widać że był pewny tego że wygra ale wszystko się jeszcze okaże.
-Dwa!
-Okeej.
Jaś podał mi pada i zaczęliśmy grać. Albo miałam dobry dzień albo serio umiem grać w coś takiego! Wygrywałam z Sebą 3-1!!! Ale czad!
-Dobra braciszku sprzątasz mi pokój przez nie jeden a dwa tygodnie!-Powiedziałam z entuzjazmem.
-Jasiu zagrasz ze mną-spytałam i zrobiłam błagającą minę.
-Dobrze! Ale bez zakładów bo jeszcze przegram z tobą!- zaczęliśmy się śmiać. Gdy już tak graliśmy zaczęłam zastanawiać się gdzie znowu jest ciocia! Mama poszła do pracy, a ona tak w ogóle to jeszcze mnie nie przywitała. To jest też ciekawe czemu przyjechała sama bez wujka..?
♥♥♥
Hej Mordki! Oto trochę długo oczekiwany rozdział! Przepraszam ale byłam u kuzynki na parę dni i tak wyszło! Mam nadzieję że mi wybaczycie! Zapraszam do komentowania i obserwowania mojego bloga ^^ Paaa :* Kocham Was! <3

środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 6

"-Jasiek!-krzyknęłam, a on zaczął mnie chlapać wodą- przestań! Masz przestać! Rozumiesz!
Teraz to ja zaczęłam go chlapać i razem głośno się śmialiśmy. Następnie Jaś wyszedł z wody skierował się do auta i wyciągnął z bagażnika koc, ręczniki i koszyk w którym było jedzenie. Potem kolejne parę godzin przeleżeliśmy na plaży śmiejąc się, jedząc i rozmawiając. Ten dzień był wspaniały!"



 Dochodziła godzina 20 więc zaproponowałam żebyśmy na koniec przeszli się po tej pięknej plaży. Gdy tak sobie chodziliśmy rozmawialiśmy o różnych rzeczach w końcu Jaś spytał.
-Wiesz nie chciałem ci tego mówić bo bałem się jak zareagujesz-zaczął wolno-ale nie mogę tego ukrywać w sobie.. Ja-ja- i w tym momencie zaczął się jąkać.
-Powiedz- powiedziałam z delikatnym uśmiechem na ustach.
-Ja.. cię kocham- rozszerzyłam oczy.
-Na-na prawdę?-spytałam.
-Tak- wyjąkał- nie wiedziałam jak zareagujesz, bo jednak przyjaźń jest inna niż miłość.
-Jasiek-popatrzył mi w oczy, a ja to odwzajemniłam- Ja też. 
 W tym momencie przybliżyliśmy się do siebie, aż w końcu nasze usta się styknęły. tak to był mój pierwszy pocałunek w życiu. Był cudowny! Potem jeszcze chwilę spacerowaliśmy aż w końcu wróciliśmy do auta. Jasiek odwiózł mnie do domu. Pożegnałam go po czym wyszłam z samochodu lekko zamykając od nich drzwi. Gdy weszłam do domu przywitałam Sebe.
-Hej bracie!
-Cześć siostro!-odwrócił się w moją stronę-zamówić pizze czy wolisz sushi?
-Pizze!-odpowiedziałam uradowana. Usiadłam obok niego na fotelu i zaczęłam oglądać telewizję. Po 10 min. usłyszałam dzwonek do drzwi to pewnie pan od pizzy. 
-Otworze!-podeszłam do drzwi, ale nie zastałam gościa z pizzą ale mamę- czemu dzwonisz do drzwi przecież miałaś klucze.
-Córciu zapomniałam ich dziś wziąć z domu, przepraszam.
-Nie szkodzi, zamówiliśmy pizze zjesz z nami-spytałam.
-Jasne! Jestem strasznie głodna zjadłabym konia z kopytami!-zaczęłyśmy się śmiać. 
 Wieczór był taki jak zawsze siedzieliśmy sobie w trójkę oglądając komedie, śmiejąc się, zajadając pizze i gadając. Gdy pizza została opróżniona weszłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam do ręki piżamę i powędrowałam do łazienki by się wykąpać, a po tym w końcu położyłam się do mojego mięciutkiego łóżka. 
 Nastał kolejny dzień. Dziś zakończenie roku szkolnego! W końcu dzień na który wszyscy czekali! A więc dziś wstałam trochę wcześniej by się ładnie ubrać. Zeszłam z łóżka odsunęłam w górę rolety i otworzyłam szafę. Wybrałam białą sukienkę z czarnym paskiem i weszłam do toalety. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, umyłam zęby, pomalowałam się tak jak zawsze, rozczesałam włosy i ubrałam sukienkę. Wróciłam do pokoju zabierając z niego torebkę i z chodząc na dół na śniadanie. Dziś mama była w domu.
-A ty nie w pracy przypadkiem?-spytałam zaciekawiona, przecież powinna być już w pracy. 
-Nie, chyba złapałam grypę boli mnie głowa,gardło i chyba do tego dochodzi katar.
-Ojj to lepiej leż w łóżku!- zjadłam szybką przekąskę, ubrałam buty i wyszłam z domu. Na przystanku czekał na mnie Jaś przytuliłam go i powędrowaliśmy do autobusu. Wyszliśmy z niego i poszliśmy na salę gimnastyczną na której miało odbyć się rozdanie dyplomów i inne rzeczy. Potem weszliśmy do sal z naszymi wychowawcami. Oczywiście niektórym chciało się płakać ale przecież zobaczymy się za ponad 2 miesiące, ale to już ich sprawa. W końcu doszła 14 godzina i mogliśmy już wrócić do domów. Jednak z Jankiem woleliśmy iść jeszcze do parku by po spędzać ze sobą więcej czasu. Chadzaliśmy się po różnych miejscach w parku w celu znalezienia jakiegoś z pięknym widokiem. Aż w końcu na tknęliśmy na przecudowne miejsce były tam piękne drzewa o kwiatach koloru różowego do tego urocza ścieżka i ozdobiona ławka. Jaś i ja postanowiliśmy że to będzie nasze miejsce, tak to miejsce cudowne! Jest też mała rzeczka która wydaje przyjemny dźwięk. Następnie robiliśmy sobie słodkie zdjęcia aż w końcu wróciliśmy spacerkiem do domu, wchodząc jeszcze przed tym do różnych sklepów. Weszliśmy do sklepu jubilerskiego, Jasiu złapał mnie za rękę i zapiął na niej złotą bransoletkę z napisem J+E w środku serca. Szczęśliwa z prezentu podskoczyłam przytulając i całując w policzek Jasia..

♥♥♥
No i mamy rozdział 6! Jak wam się podoba? Zapraszam do obserwacji na instagramie instagram.com/alwaysbearemain !!!! ^^
Kocham Was Mordeczki! :3

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 5

"Powoli weszliśmy do sali, głowa dziewczyny odwróciła się w naszą stronę.
-He..-zanim zdążyła coś powiedzieć podbiegłam do miejsca w którym leżała i ją mocno przytuliłam.
-Tak się za tobą stęskniłam-powiedziałam przez łzy.."



 To moja najlepsza przyjaciółka, do tego jedyna mi zaufana osoba w szkole. Spędziłam z nią tyle lat, kocham ją więc jeśli ona nie przeżyje po padnę w ciężką depresje. Siedziałam z nią do wieczora rozmawiając, pocieszając i ciągle przytulając. Było już późno więc zadzwoniłam do Jasia z prośbą by po mnie przyjechał i pod wiózł mnie do domu, po drodze rozmawiając o całej sytuacji. Pożegnałam Weronikę i wyszłam ze szpitala. Podbiegł Jaś.
-Hej-przytulił mnie- jak się czujesz?
-Nie wiem-powiedziałam do niego zachrypniętym tonem- Weronika jest chora, ma raka.
-Co się stało? Dlaczego?- powiedział spanikowanym głosem. Jasiu wie że Weronika to moja przyjaciółka i sam wie jak to jest mieć kogoś kto choruje na raka. Raz mówił mi o swoim wujku który był mu bliski za czasów jego dzieciństwa i gdy Jaś miał 10 lat on zmarł. Przeżywa jego śmierć do teraz wujek był dla niego jak drugi ojciec- lepiej nie mów, powiesz jak ochłoniesz.
Od wiózł mnie do domu.
~ ~ ~
 Mijały tygodnie od śmierci Weroniki codziennie odwiedzałam cmentarz i wracałam z niego cała blada i mokra od płaczu. Gdyby nie Jaś i mama zabiłabym się, ale wiem że na każdego przyjdzie czas. Nie mamy wpływu na to kiedy dana osoba odejdzie, to Bóg decyduje o wszystkim i to do niego powinniśmy się zgłaszać z pomocą. Teraz to Jaś jest moim drugim najlepszym przyjacielem. Mimo iż nie znał Weroniki chodzi ze mną na cmentarz i modli się. Codziennie specjalnie dla mnie czeka na mnie na przystanku i dojeżdżamy razem do szkoły. To bardzo miły gest z jego strony. Często też spotykamy się i chodzimy do parku lub do jakiś restauracji.
-Mam dla ciebie niespodziankę!-wbiegł do mojego pokoju Jaś.
-Jaką?-powiedziałam zdezorientowana sytuacją.
-Przepisałem się do twojej klasy- uśmiechnął się-żeby było ci raźniej. Podbiegłam do niego i bardzo mocno go uścisnęłam. Jaki on jest słodki!
-Może pójdziemy się gdzieś przejść?- spytałam- co ty na to?
-Spoko-powiedział-pokażę ci nową restaurację, to ja wrócę za jakąś godzinkę, żebyś miała czas się przyszykować.. będę o 16! zgoda?
-Pewnie!-powiedziałam, po czym wybiegł z domu.
Podeszłam do szafy wyciągając z niej piękną pudrową sukienkę. Weszłam do łazienki położyłam przygotowaną wcześniej sukienkę na półce i wzięłam gorący prysznic. Zrobiłam podstawowy makijaż czyli kreski i pomadka do ust. Włosy rozpuściłam i włożyłam sukienkę. Wróciłam do pokoju otworzyłam moją małą skrzyneczkę i wyciągnęłam złotą bransoletkę z napisem "BFF" którą dostałam od Weroniki na urodziny rok temu. Dochodziła godziła 15:30 więc zeszłam na dół ubrałam czarne buty na niskim obcasie i wzięłam do ręki też czarną małą kopertówkę. Usiadłam na fotelu włączając telewizor. Chwilę oglądałam po czym usłyszałam głos auta podjeżdżającego na nasz podjazd to był Jasiek. Wyszłam z domu zamykając go na klucz.
 Gdy dotarliśmy na miejsce wyszłam z auta. Miejsce było cudowne aż nie mogłam się napatrzeć! Jaś zamówił stolik na polu bo w środku było dosyć gorąco, podszedł kelner i podał nam menu z daniami. Zamówiliśmy dwa milk-shake czekoladowe i też dwa gofry z owocami i bitom śmietaną. Gdy zjedliśmy dania przyniesione wcześniej przez kelnera Jaś zaczął wstawać z miejsca.
-Choć- powiedział- mam dla ciebie niespodziankę, zamknij oczy i nie otwieraj do póki ci nie powiem.
Poczułam że wchodzimy do samochodu.
-Nie otwieraj!- nagle odezwał się Jaś.
-Nie otwieram-powiedziałam z uśmiechem.
Po dłuższym czasie się zatrzymaliśmy, poczułam dotyk Jasia.
-Choć ale wciąż nie otwieraj oczu-powiedział do mnie podnosząc mnie z auta, dosłownie pod niósł mnie z auta i wziął na ręce jak małe dziecko.
-Dobra otwórz- położył mnie na ziemi, po czułam piasek pod nogami, gdy otworzyłam oczy ujrzałam piękne morze!
-Jak tu pięknie!- powiedziałam przytulając Jasia- dziękuję! A w ogóle skąd wiedziałeś że uwielbiam plaże morze i oczywiście pływać!
-Zgadywałem-zachichotał- to co? idziemy się kąpać?
-Jasne! Ale.. przecież nie mam stroju.?!
-Skacz w sukience! Żyje się tylko raaaaaaz!-krzyknął wskakując do wody. Zaczęłam się głośno śmiać i nawet nie zauważyłam a sama zostałam w pchnięta do wody.
-Jasiek!-krzyknęłam, a on zaczął mnie chlapać wodą- przestań! Masz przestać! Rozumiesz!
Teraz to ja zaczęłam go chlapać i razem głośno się śmialiśmy. Następnie Jaś wyszedł z wody skierował się do auta i wyciągnął z bagażnika koc, ręczniki i koszyk w którym było jedzenie. Potem kolejne parę godzin przeleżeliśmy na plaży śmiejąc się, jedząc i rozmawiając. Ten dzień był wspaniały!
___________________________________________________________________________________________________________
Cześć! Jest 5 rozdział! Podoba się wam? Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach! 

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 4

"Była już 22 godzina. Szczerze to byłam już na prawdę zmęczona dlatego spytałam Jasia czy nie pora wrócić do domu. Kiwnął głową. Gdy już zatrzymał się przy wjeździe do mojego domu pożegnaliśmy się i odjechał. Otworzyłam drzwi po czym weszłam do domu. Wszędzie było ciemną, to oznaczało że wszyscy już śpią. Otworzyłam drzwi do swojego pokoju wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Wróciłam do pokoju i zmęczona od razu poszłam spać.."


Rano obudził mnie głośny jazgot budzika. Podniosłam się i zaczęłam rozciągać i ziewać. Była godzina 6:45 więc miałam wystarczająco czasu na przygotowanie się do szkoły. To jest ostatni tydzień szkoły i wakacje! Tak bardzo się cieszę! Wstałam i wolnym krokiem podeszłam do szafy dziś pomyślałam że na tak piękną pogodę muszę ubrać się w coś letniego. Więc założyłam czarną spódniczkę i biały podkoszulek na ramiączkach. Poszłam do łazienki przemyłam twarz i ręce. Zrobiłam lekki makijaż i umyłam zęby. Zeszłam na dół by coś zjeść, zrobiłam sobie tosty i popiłam je sokiem pomarańczowym. Sprawdziłam czas była już 7:20 więc wróciłam na górę wzięłam mój czarny plecak, ubrałam białe conversy, założyłam słuchawki i wyszłam z domu. Szłam wolnym krokiem na przystanek. Gdy dotarłam na miejsce o dziwo nie było Weroniki. Byłam zdenerwowana, zawsze czeka na mnie i nigdy się nie spóźnia, powiem więcej przychodzi nawet za wcześnie. Zadzwoniłam do niej ale nie odbierała. Czekałam 10 min, ale jej wciąż nie było, przyjechał autobus i pojechałam do szkoły. Wyszłam z autobusu i kątem oka zauważyłam Jasia! Podeszłam do niego.
-Hej!-odwrócił się w moją stronę.
-Cześć-powiedział uśmiechnięty-chodzisz tu do szkoły?
-Tak, a ty?-spytałam.
-Gdyby nie to po co bym to stał?-zachichotał.
-A w której klasie jesteś?
-2a a ty?
-2c, szkoda-powiedziałam troskliwie- może wpadniesz do mnie na obiad?
-Jeśli chcesz..
-Jasne! To spotkajmy się w tym miejscu po lekcjach!
-Ok, to do zobaczenia-pożegnał mnie.
-Do zobaczenia!
 Po lekcjach, gdy wychodziłam ze szkoły zobaczyłam Jasia w umówionym miejscu.
-O jesteś w końcu-powiedział, lekko zdenerwowany.
-Przepraszam, ale polonistka nas przetrzymała na lekcji dłużej.
-Spoko-puścił do mnie oczko- to co.. idziemy?
-Tak chodzi bo jeszcze nam bus odjedzie- niestety ale nam odjechał, mieliśmy dwie opcje czekać na następny jakąś godzinę albo wrócić piechotą. Wybraliśmy opcje B, czyli piechotą.
 Przez całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Byliśmy strasznie głodni więc skoczyliśmy po drodze do sklepu i kupiliśmy sobie po jednym lodzie. Ja wzięłam smak śmietankowy, a Jaś truskawkowy. W końcu dotarliśmy do domu. Sebastian rozmawiał z Jaśkiem a ja przygotowywałam obiad. Na obiad zrobiłam rosół z makaronem, na drugie zaś naleśniki. Chłopaki wcinali aż im się uszy trzęsły. Popołudnie spędziliśmy na gadaniu i oglądaniu TV. Niestety Jaś musiał już iść więc go pożegnałam i poszłam do swojego pokoju. Zadzwoniłam po raz drugi do Weroniki. Nie wiem czemu ale wciąż nie odbierała, więc zadzwoniłam na domowy.
-Halo?-odezwał się znany mi głos jej mamy- kto dzwoni?
-Witam, to ja Eliza- powiedziałam donośnym głosem.
-O cześć kochana-powiedziała- mam straszną wiadomość chodzi o Weronikę.
-C-co?-za jąkałam- co jej jest? co się stało?
-Bo, bo Weronika jest w szpitalu-powiedziała poważnie-ma raka.
-C-c-co?!-zaczęłam płakać-ale ona jest jeszcze za młoda.
-Nie płacz kochana, jak chcesz przyjadę po ciebie i do niej pojedziemy co?- powiedziała troskliwie.
Rozłączyła się. Poszłam się szybko przebrać, gdy to zrobiłam oznajmiłam brata że jadę do szpitala.
Wyszłam z domu w aucie czekała na mnie Pani Magda czyli mama Werki. Gdy dojechaliśmy na miejsce od razu wyleciałam z auta. Podbiegłam do recepcji, a tuż za mną mama Werki. Podała jej dane i czekaliśmy na to by pani z recepcji powiedziała nam w jakiej sali przebywa dziewczyna. Powoli weszliśmy do sali, głowa dziewczyny odwróciła się w naszą stronę.
-He..-zanim zdążyła coś powiedzieć podbiegłam do miejsca w którym leżała i ją mocno przytuliłam.
-Tak się za tobą stęskniłam-powiedziałam przez łzy..
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hejj miśki! Macie 4 rozdział! Czy Weronika przeżyje? Jak myślicie? Dziękuję za przeczytanie rozdziału mam nadzieję że wam się podoba. 

piątek, 29 maja 2015

Rozdział 3

"Gdy dotarliśmy do domu poszłam do swojego pokoju. Wysłałam wiadomość Jaśkowi z adresem mojego domu, sprawdziłam też godzinę była 17 więc miałam jeszcze dużo czasu na to by się ogarnąć. Otworzyłam szafę i wzięłam do ręki piękną miętową sukienkę i rajstopy. Powędrowałam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, dobrze mi zrobił. Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania. Następnie lekko się pomalowałam, zrobiłam tylko kreski eyeliner-em i błyszczyk na usta. Włosy naturalnie rozpuściłam. Była już 17:50 więc zeszłam na dół pożegnałam mamę, ubrałam czarne szpilki i wyszłam.."


Po jakiś 5 minutach zjawił się Jaś swoim czarnym Audi, wyszedł z auta w bardzo eleganckim stroju. Miał na sobie czarny garnitur i krawat, podszedł i mnie przywitał.
-Jedziemy-zapytał-ślicznie wyglądasz. Poczułam jak rozpalają mi się policzki.
-Dziękuję- powiedział uśmiechnięta-tak chodzimy.
Podeszliśmy do auta, utworzył mi drzwi i ruszyliśmy. W radiu zaczęła iść moja ulubiona piosenka. Spojrzałam na Jasia.
-Pogłośnisz?
-Jasne-odpowiedział po czym pogłośnił.
Gdy dotarliśmy na miejsce znowu otworzył mi drzwi, gdy wyszłam ujrzałam piękną restaurację. Weszliśmy do środka. Podszedł do nas kelner, Jaś szepnął mu coś do ucha.
-Chodźcie za mną-powiedział po czym skierował nas w stronę stolika w którym mieliśmy siedzieć-Proszę- podał nam menu i odszedł.
-Co zamawiasz?
-Ja może spaghetti-uśmiechnęłam się.
-Czy zdecydowali już Państwo co zamówią?-spytał kelner podchodząc do nas.
-Tak, ja poproszę spaghetti-powiedziałam.
-To samo- odezwał się Jaś. Gdy czekaliśmy na jedzenie rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach i różnych innych rzeczach. Podeszła do nas kelnerka i podała nam zamówione wcześniej przez nas dania.
-Chcą państwo może szampana?-zapytała. Popatrzyłam na Jasia pytającym wzrokiem.
-T-tak poprosimy-chrząknął.
Kelnerka nalała nam trochę do szklanek.
-Dziękujemy!-powiedzieliśmy równo z Jasiem na co zachichotałam.
Sprawdziłam telefon była już 20 godzina?!
-Idę "przypudrować nosek"-powiedziałam do Jasia na co on zaczął się śmiać.
-Idź, idź.
Gdy wróciłam do stolika Jaś wstał.
-Idziemy już?-spytał- pokaże ci jedno miejsce.
Potaknęłam. Wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do samochodu. Po 20 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Był to park. Uśmiechnęłam się szeroko było bardzo ładnie. Spacerowaliśmy dłuższy czas i rozmawialiśmy. Przy nim czułam się jak przy kimś kogo znam całe życie.
Była już 22 godzina. Szczerze to byłam już na prawdę zmęczona dlatego spytałam Jasia czy nie pora wrócić do domu. Kiwnął głową. Gdy już zatrzymał się przy wjeździe do mojego domu pożegnaliśmy się i odjechał. Otworzyłam drzwi po czym weszłam do domu. Wszędzie było ciemną, to oznaczało że wszyscy już śpią. Otworzyłam drzwi do swojego pokoju wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Wróciłam do pokoju i zmęczona od razu poszłam spać..




Yeey! 6 Rozdział! Mam nadzieję że się spodoba! Zapraszam do komentowania! 

środa, 27 maja 2015

Rozdział 2



"Jestem bardzo wrażliwa więc gdy zaczęłyśmy się kłócić chciało mi się płakać. Przez łzy nie zauważyłam że przebiegam przez drogę. Ostatnie co zobaczyłam to wielkie światło i jakiegoś chłopaka.."


Perspektywa Jasia:
 Szedłem sobie wolnym krokiem i w pewnym momencie usłyszałem pisk opon, odwróciłem się i zauważyłem dziewczynę leżącą na jezdni. Podbiegłem do niej i sprawdziłem jej puls po czym zadzwoniłem po karetkę. Gdy byliśmy na miejscu byłem zdenerwowany, pierwszy raz w moim życiu uratowałem człowieka, ujmę to inaczej pomogłem człowiekowi, a raczej młodej dziewczynie. Nie chcieli mnie wpuścić do sali w której leżała dziewczyna. Podbiegłem do lekarza.
-Co jej jest?-spytałem.
-Dziewczyna w tym momencie jest w śpiączce- odchrząknął przeglądając papiery.
-A kiedy się obudzi?
-Prawdopodobnie za parę godzin, lub dni.
-Dziękuję doktorze.
Mijały godziny, ja wciąż czekałem przed salą. Sprawdziłem godzinę na zegarku dochodziła 22 godziny, od wypadku minęło jakieś 3 godziny. Byłem zmęczony więc pomyślałem, że skoro jest pod opieką lekarzy nic jej nie grozi i mogę wracać do domu a jutro do niej wrócę.

Perspektywa Elizy:
Obudziłam się, byłam w białym pokoju który był bardzo pusty. Podniosłam się z łóżka po czym spojrzałam na telefon na szafce obok łóżka była 7 rano. Nagle ktoś zapukał do drzwi był to doktor, a tuż za nim wszedł jakiś młody chłopak.
-Jak się czujesz?-spytał lekarz.
-W sumie to dobrze- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jak będziesz czegoś potrzebowała zawołam- odchrząknął doktor po czym wyszedł z sali.
-Hej-powiedział młody chłopak. Był przystojny miał ciemno brązowe włosy i piękne oczy. Nie miałam pojęcia kim on jest, dlatego go o to spytałam.
-Kim jesteś?
-Jestem Jaś- odpowiedział po czym zaczął mówić dalej- zauważyłem cię leżącą na jezdni, podleciałem i zadzwoniłem po karetkę.
-Długo tu jesteś?- Zapytałam.
-Wczoraj czekałem aż się obudzisz do 22, potem wróciłem do domu, a dziś przyszedłem jakieś 10 minut temu. A ty jak masz na imię?
-Eliza.
-Ładnie-powiedział po czym delikatnie się uśmiechną.
-Poczekaj zadzwonię po mamę, pewnie się martwi gdzie jestem. Wzięłam w ręce telefon i zaczęłam rozmawiać z mamą. Powiedziała że będzie za chwile. Podeszłam do doktora.
-Mogłabym wrócić do domu-spytałam. Doktor spojrzał na mnie, po chwili zaczął patrzeć na wyniki moich badań.
-Tak, poczekaj zaraz wrócę z wypisem dla ciebie-odpowiedział i odszedł.
-Może spotkamy się dziś wieczór, muszę odwdzięczyć ci się jakoś za pomoc-powiedziałam patrząc na Jasia-co ty na to?
-Pewnie, to o której mam po ciebie przyjechać?-spytał.
-Może o 18- powiedziałam-dasz mi swój numer wyśle ci mój adres?
Podyktował mi swój numer, a ja mu. Wrócił doktor.
-Proszę-podał papier z wypisem- uważaj na siebie.
-Dziękuję, Do widzenia.-powiedział uśmiechnięta do doktora.
-Do widzenia-odpowiedział też się lekko uśmiechając.
Wyszliśmy z Jasiem pod szpital, mama już czekała w aucie.
-Podwieźć cię?-spytałam Jasia.
-Nie trzeba, mam swoje auto.-powiedział
-Dobra, to cześć!
-Pa!
Wsiadłam do samochodu w którym siedziałam mama.
-Jesteś na mnie zła? -zapytałam mamy.
-Nie, dlaczego tak myślisz?- odpowiedziała lekko uśmiechnięta.
-Bo wybiegłam z domu jak jakaś wariatka-zachichotałam.
-Byłam za bardzo surowa, na twoim miejscu zrobiłabym to samo, ale bez wpadania pod samochód.
Obydwie zaczęłyśmy się śmiać.
-Ale całe szczęście że nic ci się nie stało- powiedziała mama troskliwie.
-Mamo..
-Tak?
-A mogłabym dziś wieczorem wyjść z tym chłopakiem co mi pomógł do jakiejś restauracji?
-Jasne- powiedziała na co podziękowałam i pocałowałam ją w policzek.
Gdy dotarliśmy do domu poszłam do swojego pokoju. Wysłałam wiadomość Jaśkowi z adresem mojego domu, sprawdziłam też godzinę była 17 więc miałam jeszcze dużo czasu na to by się ogarnąć. Otworzyłam szafę i wzięłam do ręki piękną miętową sukienkę i rajstopy. Powędrowałam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, dobrze mi zrobił. Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania. Następnie lekko się pomalowałam, zrobiłam tylko kreski eyeliner-em i błyszczyk na usta. Włosy naturalnie rozpuściłam. Była już 17:50 więc zeszłam na dół pożegnałam mamę, ubrałam czarne szpilki i wyszłam..




Mamy 2 rozdział!! Napisałam go 2 raz bo to co napisałam wcześniej po prostu mi się nie podobało.. z góry przepraszam i mam nadzieję że wam się spodoba. 

wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 1!

Perspektywa Elizy:
 Dzień jak co dzień, czyli bez zmian. Wygrzebałam się z łóżka, a raczej spadłam z łóżka, jak ja nie lubię chodzić do szkoły! Otworzyłam szafę złapałam w ręce białą koszulkę i czarne leginsy po czym skierowałam się w stronę łazienki by się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, założyłam na siebie ubrania które wcześniej przygotowałam a moje długie blond włosy spięłam w lekki kok. Zeszłam na dół przywitałam brata, mamy już nie było, ponieważ zawsze wychodzi do pracy wcześnie.
 Po zjedzeniu śniadania ubrałam moje conversy i wyszłam z domu! Do przystanku mam jakieś 10 minut dlatego założyłam słuchawki na uszy i szłam wolnym krokiem. Gdy dotarłam na miejsce przywitałam się z Weroniką, chwilę rozmawialiśmy, po chwili weszliśmy do autobusu. Gdy autobus zatrzymał się przy szkole, wysiadłyśmy i skierowałyśmy się do szatni po czym do sali 7 na matematykę.
 Gdy lekcje się skończyły umówiłam się z Weroniką na babskie pogaduchy wieczorem. Gdy wróciłam do domu zjadłam obiad i poszłam oglądać telewizję. Po chwili usłyszałam mocny trzask drzwiami. Zadrżałam.
-Co się stało mamo?- zapytałam. Mama czasem jest bardzo nerwowa, dlatego chciałam żeby mi się wygadała, po prostu żeby jej ulżyło.
-Szef się wkurzył bo nie dokończyłam takiej jednej sprawy i zmienił mnie na kogoś innego. A miałam dostać awans!-odpowiedziała i weszła do toalety. Gdy wyszła podeszłam do niej i spytałam.
-Mogę dziś wieczorem spotkać się z Weroniką?
-Dzisiaj nie, mamy spotkanie z dziadkami przełożysz to na jutro, dobrze?
-Ale mamo?!
-Nie ma dyskusji!
-Proszę!?
-Nie!
-Ale obieca..
-Koniec dyskusji!-przerwała mi.
Jestem bardzo wrażliwa więc gdy zaczęłyśmy się kłócić chciało mi się płakać. Przez łzy nie zauważyłam że przebiegam przez drogę. Ostatnie co zobaczyłam to wielkie światło i jakiegoś chłopaka..




Hejj Misiaki! To pierwszy rozdział, wiem krótki ale postaram się robić dłuższe, to do usłyszenie! A i zapraszam to komentowanie! 

poniedziałek, 25 maja 2015

Monolog Wstępny!

Jestem Eliza mam 17 lat. Moją pasją jest malowanie, śpiewanie, a także pływanie. Mam najlepszą przyjaciółkę Weronikę, starszego brata Sebastiana który ma 19 lat. Mieszkam z moją mamą i bratem, ojciec zmarł gdy miałam 6 lat, umarł w wypadku. Moje życie zmienia się gdy poznaję Jasia.